Zaznacz stronę
Gerdien Verschoor
„Dziewczyna i uczony”
Od początku lektury uderza piękny język i taka znajomość realiów dawnej Polski, że zdumiewa niderlandzkie pochodzenie autorki. Jest to i jej zasługa i zapewne świetnego tłumaczenia, książka o sztuce staje się dziełem samym w sobie. Z przyjemnością więc śledzi się życie Karoliny Lanckorońskiej i jej ojca, który w Wiedniu zgromadził wspaniałą kolekcję dzieł sztuki.
Imponuje przedstawienie udokumentowanych dziejów dwóch obrazów Rembrandta, które z kolekcji króla Stanisława Augusta trafiły do Rzewuskich, a potem do ich potomków Lanckorońskich. Autorka śledząc historię obrazów i ich właścicieli, zgrabnie, syntetycznie przypomina równoległą historię Polski i Europy. Obok perypetii dwóch obrazów o których mowa, pokazana jest niezwykła sylwetka Karoliny, osoby o niezwykłej inteligencji i wiedzy, pracownika naukowego, równocześnie działaczki społecznej i żołnierza podziemnego państwa polskiego, więźnia obozów koncentracyjnych. Stalowe nerwy, prawość, poświęcenie, pracowitość i wiedza, stawiają Lanckorońską wśród wybitnych postaci naszej historii i kultury. Po wojnie oba dzieła Rembrandta, wraz z innymi z kolekcji, wydawało się, że zaginęły. Tymczasem leżały w sejfie niewidoczne dla ludzkich oczu. W Karolinie Lanckorońskiej dojrzewała myśl, żeby zbiór rodzinny podarować narodowi polskiemu. Długie życie pozwoliło jej doczekać przemiany demokratycznej i wtedy nastąpiło przekazanie bezcennego daru zamkom królewskim w Krakowie i Warszawie.
Polecam tę piękną opowieść.
Joanna Banach


 

„Między falami”

Sarah Moss

Rzadko trafiam na powieści, które mi odpowiadają. Ta którą trzymam w dłoni, jest dość ciekawa. Dzieje się współcześnie. Rzeczywiście „fale” wydarzeń w różnych dekadach życia rodzinnego i zawodowego, uczuć małżeńskich uderzają z mocą, cofają się, nie są pewne swego… Jedynie ojcowska miłość do córek jest tu pewnikiem, kotwicą, czasem aż za mocno utwierdzoną. W zawirowaniach społecznych i osobistych nadaje sens światu.

Joanna Banach

 

 

 



 

 

„Z polskiego domu”

Joanna Puchalska

Autorka zajęła się tymi potomkami rodzin arystokratycznych, którzy zapisali się chlubnie w historii naszego kraju, ale też osobami silnie związanymi z lokalnymi społecznościami i mającymi często ogromny wpływ na poprawę życia niższych warstw społecznych . Zaskakuje często sposób wychowania dzieci w zamożnych domach, bardzo prosty, przygotowujący jak się po latach okazuje do surowego, ubogiego życia na zesłaniu czy w skrajnie odmiennych warunkach w komunizmie, gdy zostało się bez majątku i dachu nad głową. Procentuje wtedy wpojona zasada wymagania od siebie, pracy dla innych, czy ważna idea noblesse oblige. Bohaterowie rzetelnie opracowanej, pełnej ciekawych ilustracji książki to często społecznicy, a także pełni pomysłów twórcy nowych gałęzi produkcji w swoich majątkach, dbający nie tylko o swoje dobra, ale o zamożność okolicznej ludności. Wielu zapisało się złotymi zgłoskami w historii okupacyjnej. Żal że znaczna część z członków zasłużonych rodów została wiatrem historii wygnana z Polski.

Bardzo polecam tę pozycję.

Joanna Banach

 

 



„Ćwiczenia duszy, rozciąganie mózgu. Rozmawia Jerzy Vetulani i ks. Grzegorz Strzelczyk”

Rodzina Vetulanich – Wikipedia, wolna encyklopedia https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Rodzina_Vetulanich

Trochę wysiłku wymaga ta lektura. Zachęcił mnie dobór autorów: ks. Strzelczyk oraz Jerzy Vetulani. Poczytajmy o słynnej profesorskiej rodzinie i spójrzmy na zdjęcie z 1910 roku. Nieżyjący już wtedy Roman Vetulani był profesorem sanockiego gimnazjum, jego syn Adam uczęszczał do miejscowych szkół, a potem został profesorem UJ. Z kolei jego synem był neurobiolog Jerzy. Gdy Adam zachował religijne poglądy, a nawet przyjaźnił się z Karolem Wojtyłą, jego syn odszedł od wiary. W tekście w pewnym momencie określa to celnie, że „stracił łaskę wiary”. Cała rozmowa na ważne, podstawowe tematy toczy się więc między uczonym teologiem i uczonym biologiem, który, jak przyznaje, nie ma dowodów na nieistnienie Boga, zaś w to nieistnienie uwierzył. Dialog chwilami  biegnie na wspólnych płaszczyznach, gdyż Profesor jest mocno osadzony w swoich chrześcijańskich korzeniach i w znacznej mierze docenia rolę religii w społeczeństwach i rolę Kościoła w historii.

W innych kwestiach, odrzucając już Dekalog, ma poglądy prawdziwie lewicowe. Odpowiedzi ks. Strzelczyka, nie konfrontacyjne, ale równoległe, dla mnie są pięknym świadectwem spokojnego, wyważonego chrześcijaństwa. Cała rozmowa, teologiczna, filozoficzna i pełna przykładów z dziedziny neurobiologii, pozwala dostrzec możliwość szczerego i pełnego szacunku kontaktu osoby wierzącej z niewierzącą, a tematy rozdziałów to m. in. wolna wola, szczęście, miłość, nadzieja. Podczas gdy Profesor mówi o tym, że nawet jeżeli Bóg istnieje, to on sam przecież nie będzie zbawiony, Ksiądz poddaje to w wątpliwość, przyrzekając żartobliwie, że gdy się jednak spotkają po śmierci, powie: „A nie mówiłem?”.

Joanna Banach



„Maybe Someday”

Colleen Hoover

 

Sydney, studentka muzyki, prowadzi idealne życie, studiuje, pracuje, mieszka ze swoim chłopakiem i przyjaciółką. Pewnego dnia poznaje przykrą prawdę, która zmienia jej życie na zawsze. W jednym momencie traci chłopaka, mieszkanie i pracę. Jednak jest ktoś, kto wyciągnie do niej pomocną dłoń. „Maybe Someday” to historia opowiedziana z punktu widzenia dwóch osób – Sydney i Ridge’a. Jest to bardzo interesująca książka, pełna emocji, uczuć, wrażliwości. Polecam.

Anna Bochnak

 

 

 



Christine Dwyer Hickey

„Wąski pas lądu”

„Błyskotliwa, urzekająca, przejmująca powieść „. To opinia z odwrocia okładki. Skoro tak, to namawiam Państwa do przeczytania jej, wbrew moim odczuciom, bo może jednak się mylę.
Mój mąż zainteresował się, gdy zobaczył, że czytam książkę o Edwardzie Hopperze. Stwierdził, że to dobry malarz i chciałby i on się o nim czegoś dowiedzieć. Zaproponowałam żeby spróbował, ale przypuszczam że zanudzi się na śmierć. Czego dowie się o malarzu? O wewnętrznych problemach starzejącego się człowieka, o jego trudnej codzienności małżeńskiej, o niemocy twórczej. Akcja tocząca się w krótkim wakacyjnym czasie biegnie raczej w głowach kilku pierwszoplanowych postaci. Obok pary Hopperów bohaterami są dwaj nastoletni chłopcy. Czy jest to przynajmniej interesujące psychologicznie? Dla mnie nie bardzo. Oglądam album malarstwa Hoppera. Dopiero teraz widzę jakiś sens w przydługich opisach ludzi osadzonych w konkretnej przestrzeni. W powtarzającym się nastroju bezruchu i milczenia. Rzeczywiście dużo w powieści samotności, może depresyjności. Powolność akcji rozciągniętej w czasie, drobiazgowość w przytaczaniu myśli i rozmów. To zgadza się z nastrojem obrazów. Melancholia, przemijanie. Czytelnikom którzy nastawiają się na taką atmosferę książkę tę polecam.
Joanna Banach

 



Agata Tuszyńska

„Żongler. Romain Gary”

Wielki swój talent wykazuje autorka, mierząc się z tak trudną postacią jak pisarz Gary. Nie orzeka co w jego życiorysie jest prawdą, potrafi urzec czytelnika malowniczością swoich słów, porównań, odniesień. Jeżeli nawet nie zajrzę do pisarstwa Garyego, poszukam innych książek Agaty Tuszyńskiej. Szeroka gama czasów, miast i miasteczek wschodu Europy, będącej terenem początków życia pisarza, wachlarz języków i narodowości, z którymi się utożsamiał, a przede wszystkim niezwykle sugestywnie odmalowana postać matki, widzącej w synu przyszłą sławę. Matka trudna, niebanalna, mająca na niego ogromny wpływ. Romain mówił po polsku z rosyjskim akcentem, uczęszczał do warszawskiego gimnazjum, jednak przyszłość syna widziała matka we Francji. Maturę zdawał już w Nicei, a w Prowansji, potem w Paryżu studiował prawo. Usiłował pisać pierwsze powieści. Odwiedzał w latach 30-tych Warszawę i starał się o zmianę obywatelstwa polskiego na francuskie, został potem lotnikiem, odznaczonym przez generała de Gaulle’a Orderem Wyzwolenia.
Tuszyńska miejscami jakby koresponduje z Garym, przywołując wspólne korzenie żydowskie. Są to ciekawe zabiegi literackie. Gary po wojnie pracował w dyplomacji w Europie i Ameryce. Otrzymał literacką nagrodę Goncourtow. Jednak nie czuł się zaakceptowany, nie miał przecież w sobie ani kropli francuskiej krwi. W Meksyku zaczął pisać najlepszą swoją powieść, „Obietnicę poranka”. Po ślubie z drugą żoną wrócił do Francji, rezygnując z posady dyplomaty. Doczekał się syna. Przez lata pomieszkiwał w różnych miastach świata. Przeżywał w końcu swoją tożsamość żydowską. Na pogrzebie generała de Gaulle’a wystąpił w mundurze z medalami. Napisał wiele książek, był znany, ale wciąż uciekał się do sztuczek z własną osobowością pisarską. W późniejszych latach żył samotnie. Znający go Wojciech Pszoniak widział w nim człowieka smutnego, pełnego goryczy i bólu, pomimo światowego sukcesu. W 1980 roku popełnił samobójstwo.
Joanna Banach

 


 

Kate Morton

„Córka Zegarmistrza”

Może właśnie tego typu książki są dobre na wakacyjny czas. Przyznam, że w nich nie gustuję. Ale czasem trzeba sobie poczytać coś, co według mnie jest samą rozrywką. Choć treść w jakimś stopniu pozwala poznać tryb życia mieszkańców innych krajów i innych czasów. Prowadzi do wniosków, że wiele jest spraw niewyjaśnionych, których przebieg mógł być zupełnie inny niż w wersjach oficjalnych. Na plus tej powieści przemawia dobry styl, oraz sensacyjny wątek, na minus zbyt skomplikowane powiązania osób w przemieszanej kolejności pokoleń. Przypuszczam, że łatwiej zorientują się o kogo chodzi czytelniczki, ciekawe ilu mężczyzn dotrwa do końca tekstu.

Joanna Banach

 

 



Olga Rudnicka

„Zgiń przepadnij”

Tekla Nuszka to młoda kobieta, która mieszka w niewielkiej miejscowości, gdzie każdy zna każdego, wszyscy wiedzą wszystko o swoich sąsiadach, a do tego wciąż wierzą w zabobony. Tekla (miała być Telimeną), od zawsze ma wielkiego pecha, nikt nie wie czy to przez imię czy ona sama przyciąga do siebie kłopoty. We wsi krąży opinia, że fatum dosięga również każdego, kto się z nią zetknie. Pewnego dnia, po serii nieprzewidzianych wydarzeń, obwiniana przez wszystkich, że to sprawka jej pecha, dziewczyna przeprowadza się do kuzynki mieszkającej w mieście. Tak zaczynają się przygody Tekli Nuszki i Dominiki Anioł, duetu niesamowicie zabawnego, który próbuje „odczarować” rzeczywistość wszelkimi sposobami. Jak potoczą się ich losy? Czy Tekla pozbędzie się pecha?

Powieść „Zgiń, przepadnij” to komedia kryminalna, przy której można odpocząć i świetnie się bawić. Mamy tutaj zabawną historię z lekkim wątkiem kryminalnym, nietuzinkowych bohaterów, wciągającą fabułę z ciekawymi wątkami pobocznymi. Lektura idealna na poprawę humoru.

Anna Bochnak



Stanisław Kryciński

„Bieszczady. Gdzie dzwonnica głucha otulona w chmury”

Zrazu nie podeszłam entuzjastycznie do tego opracowania historii  konkretnych miejscowości między pasem granicznym, Połoniną Caryńską i Wetlińską a Otrytem. Wydawała mi się zbyt dokładną, przeznaczoną dla przewodników terenowych lub szczególnych miłośników tych ziem. Jednak czytałam i trudno mi było tę książkę odłożyć. Szczególnie ciekawe wydają mi się cytaty z dawnych pamiętników opisujące życie niegdyś gwarnych i gęsto zaludnionych terenów, na których lasów było o wiele mniej niż dziś. Podobnie sytuacja rusińskiej, czy też ukraińskiej ludności podczas okupacji a szczególnie po niej, jest starannie udokumentowana i pewne proporcje znanych nam niby problemów ulegają przesunięciom. Nie ma tu ideologii, jest rzeczowe przedstawienie faktów. Pozostaje dramat ludzi siłą usuniętych z ziem przodków.

Historie wsi Berehy Górne, Wetlina warte są zadumania i zatrzymania się. Autor uczestniczył w pracach porządkowych przy cmentarzach nieistniejących już wsi, odkrywających zarysy budowli dworskich czy cerkiewnych. Interesuje go też etymologia, a nazwy wsi łączy z dawnym systemem obronnym, gdyż Ziemię Sanocką nazywano w czasach I Rzeczypospolitej „żelazną koszulą Polski”. Autor dłużej zatrzymuje się przy Dwerniku i rodzie Dwernickich, z którego to pochodził Józef, dowódca w powstaniu listopadowym. Ciekawe są opowieści o Chmielu i Zatwarnicy. Kręcono na tych terenach filmy, mieszkała tam Zofia Komedowa, powstało kino w budynku dawnej stajni tzw. parku konnego. Przeczytałam tę książkę z zainteresowaniem i zamierzam sięgnąć po następny tom.

Joanna Banach

 



Jarosław Górski

„Parweniusz z rodowodem. Biografia Tadeusza Dołęgi – Mostowicza” 

Książka bardzo porządnie wydana i opracowana, z całym aparatem naukowym. Autor postawił sobie cel, by z licznych plotek i przekłamań krążących o najpoczytniejszym pisarzu okresu międzywojennego, wyprowadzić udowodnione prawdziwe wersje wydarzeń. Udaje mu się to, począwszy od sprawy pobicia, które spotkało Mostowicza na ulicy Grójeckiej w Warszawie w 1927 roku. Opis podobnego wydarzenia lecz odbiegającego od pierwowzoru, umieszczony został w powieści „Znachor”. Rzetelnie zajmuje się Górski  dzieciństwem pisarza, jego nauką w Wilnie, trudnościami wiążącymi się z rozrabiacką naturą ucznia, potem walką po I wojnie, dramatem, jakim była śmierć ukochanej matki, wreszcie znacznym zubożeniem rodziny u progu niepodległości. Przeżycia wyprawy do Warszawy, gdzie żył w nędzy, pracując ciężko na kawałek chleba, a nawet spędzając noce w areszcie, posłużyły później jako materiał do kolejnych powieści. Zaczął pisać do Rzeczypospolitej od 1925 roku. Jako dziennikarz konserwatywnej gazety używał różnych form i różnorodnych, raczej lekkich tematów. Jego postawa polityczna była antysanacyjna, ale wkrótce określał siebie bezpartyjnym i apolitycznym twórcą. Zdobył wielką popularność wśród czytelników, co łączyło się z dobrymi zarobkami. W 1929 roku przestał zajmować się publicystyką i zaczął pisać powieści na tematy mu współczesne. Miał na celu podniesienie moralności społeczeństwa i rozpowszechnianie dobrej, przystępnej literatury. Rozgłos przyniosła mu „Kariera Nikodema Dyzmy”. Kochał teatr i pisał świetne recenzje. Stał się bogaty, uwielbiany, bardzo popularny. Nadal miał awanturniczy temperament. Bardzo ryzykownie prowadził samochód, grał w karty, lubił polowania i rejsy morskie. Brał udział w hulankach i pijaństwach. Żył na wysokiej stopie w dwukondygnacyjnym obszernym mieszkaniu. Pisał powieści, interesował się filmem, sukcesem stała się opowieść o doktorze Murku. W 1936 roku napisał scenariusz filmowy „Znachor” wychodzący też jako powieść w odcinkach. Już w 1937 roku nakręcono film a także wydawano przekłady powieści na liczne języki. Film zrobił zawrotną karierę i trafił za granice kraju, do wszystkich warstw społecznych, nawet do odbiorcy wiejskiego. Krytyka jak zwykle milczała. Mostowicz pod koniec lat 30-tych widział szybki rozwój kraju i cenił dokonywane inwestycje. Sam marzył by powstała polska szkoła filmowa. Jego plany osobiste by ożenić się, mieć dzieci, kupić dom, udaremniła wojna. Zginął w Kutach we wrześniu 1939 roku. Ekshumowano jego ciało dopiero w 1978 roku. W latach 70-tych nastała moda na pisarstwo Dołęgi – Mostowicza, wydawano jego książki, nakręcono filmy. Do dziś jest znaną postacią w świadomości Polaków. Warto więc sięgnąć po rzeczowe i rzetelne opracowanie Jarosława Górskiego.

Joanna Banach



Marek Krajewski

„Głowa Minotaura”

Chciałabym zachęcić Państwa do sięgnięcia po książki Marka Krajewskiego. To autor bestsellerowych powieści kryminalnych o Eberhardzie Mocku i Edwardzie Popielskim. Niedawno przeczytałam pierwszy tom cyklu zagadek kryminalnych pt. „Głowa Minotaura”. Poczynania psychopatycznego mordercy w dość mroczny sposób odkrywają tajniki ludzkiego umysłu. Charakterystyczne sylwetki tropiących go przedstawicieli policji: Mocka i Popielskiego poprzez swoje niekonwencjonalne zachowania wpisują się w klimat powieści. Język jakim posługuje się autor sprawia, że o sprawach „spod ciemnej gwiazdy” czytamy bez towarzyszącego niesmaku, brak tu bowiem zbędnych wulgaryzmów i „udziwnień” słownych. Niewątpliwie gratka dla miłośników ciekawostek lingwistycznych: wiele tu wtrętów wyrazów i zwrotów dialektycznych oraz obcojęzycznych charakterystycznych dla przedwojennego Wrocławia i Lwowa. Wszystko to czyni powieść ciekawą w odbiorze.

Teresa Grabowska



Iwona Kienzler

„Kobiety ze słynnych polskich obrazów”

Nie jest to książka o sztuce. Raczej czerpie tematy z historii sztuki, pokazując tło historyczne, obyczajowe, przybliżając nam okoliczności powstania wizerunków kobiet na znanych dziełach malarskich. Ciekawe dzieje portretowanych sprawiają, że książkę czyta się przyjemnie. Treść nie wykracza poza granice dobrego smaku, a przecież już podczas życia opisywanych kobiet powstawały na ich temat plotki, opowieści pełne zmyśleń i przypuszczeń. Historia Teodory Matejkowej, opowieść o pierwowzorze kobiety z „Szału uniesień” Podkowińskiego, ciekawe opowiadanie o smutnych losach Elizy Pareńskiej portretowanej przez Wyspiańskiego. Znany portret Heleny Modrzejewskiej jest okazją do poznania życia autora, Ajdukiewicza, a także samej aktorki, jest też opowieść o Poli Negri. Interesujący jest rozdział o Marii Balowej, muzie Jacka Malczewskiego.

Zrobię tu jednak uwagę odnoszącą się nie tylko do tego konkretnego tekstu, ale w ogóle do współczesnych wydawnictw. Dawniej chyba bardziej dbano o korektę i redakcja sprawdzała teksty pod względem merytorycznym. Wiadomo, nie wszystkie błędy zostawały uchwycone, pojawiała się więc włożona do tomików Errata. Stąd każdy czytelnik mógł snuć refleksje o błądzeniu, omyłkach, niedopatrzeniach, które wszak ludzką są rzeczą… Przebaczyłabym pani Iwonie Kienzler jej błąd przypisujący Adamowi Chmielowskiemu udział w powstaniu listopadowym/s. 191/, wzięłabym to za rodzaj przejęzyczenia. Ale już w kolejnym rozdziale urodzony w 1854 roku Jacek Malczewski miał 9 lat znów, według niej, podczas powstania listopadowego, a jego ojciec jest już wtedy po 60tce /s. 220/. Mylenie powstań nie przystoi autorce, która jak czytamy na obwolucie jest znaną popularyzatorką historii. W dodatku ojca i syna dzielą 34 lata /s. 216/,rozumiem więc że Pan Julian urodził się w 1820 roku. Jakże więc podczas powstania, oczywiście styczniowego, miałby być po 60tce?

Takie niedopatrzenia obniżają wiarygodność całości, a szkoda, bo książka jest interesująca.

Joanna Banach



Natascha Lusenti „Wszystkie barwy marzeń”

Kristin Harmel „Jeszcze jeden dzień”

Książki uczą, bawią, dostarczają wielu wzruszeń – tak też jest w przypadku prozy Nataschy Lusenti „Wszystkie barwy marzeń”, czy też książki Kristin Harmel „Jeszcze jeden dzień”. Obie pozycje utrzymane są w konwencji literatury obyczajowej, a zarazem lekkiego romansu.

Główną bohaterkę pierwszej z nich Emilię poznajemy w momencie kiedy wprowadza się do nowej kamienicy w towarzystwie swoich dwóch kotów. Dziewczyna z bagażem bolesnych doświadczeń chciałaby ukryć się przed światem, ale w głębi serca marzy o bliskości i przyjaźni. By zaistnieć w życiu mieszkańców kamienicy zaczynać pisać i umieszczać na tablicy ogłoszeń krótkie teksty o małych, zwyczajnych radościach – jak ulubione ciasto z dzieciństwa. Niecodzienne zachowanie Emilii spotka się z różnymi reakcjami ze strony sąsiadów. Okaże się, że w przypadku starszej samotnej sąsiadki będzie miało znaczenie terapeutyczne i wplecie ją w wir nieoczekiwanych zdarzeń.

Bohaterką drugiej książki jest Jill, pielęgniarka na oddziale onkologii dziecięcej. W obliczu osobistej tragedii, jaką jest wiadomość o nieuleczalnej chorobie, niezwykle ważna staje się przyjaźń z jednym z małych pacjentów. To mądra i ciepła opowieść o tym, jak w perspektywie spraw ostatecznych przeżyć najlepiej każdy dzień, jak zadbać o to co w życiu najważniejsze. Dla Jill to relacja z jej małymi podopiecznymi, wychodzenie naprzeciw ich marzeniom, to troska o dobre relacje z najbliższymi a także o to co w życiu najważniejsze – miłość. Akcja toczy się w klimacie nierealności i magii.

Zachęcam do przeczytania obu książek. Obie uczą otwartości na drugiego człowieka, pokazują, że warto starać się o dobre relacje, zauważyć drugiego człowieka obok nas i przeżywać dobrze każdy dzień. To takie „ciepłe” opowieści na jeden wieczór.

Teresa Grabowska



Agata Przybyłek „Zawsze będę cię kochać”

Daria, główna bohaterka powieści, od lat żyje w związku, w którym nie jest szczęśliwa. Ogromnym marzeniem dziewczyny jest założenie rodziny, jednak narzeczony wiecznie zajęty pracą mami ją jedynie obietnicami. Kobieta traci nadzieję na szczęśliwe zakończenie, wie, że ich drogi już dawno się rozeszły. Pewnego dnia postanawia wyjechać, aby zaopiekować się swoim dziadkiem Stefanem, który od dziesięciu lat zmaga się z alzheimerem, a ostatnio choroba znacznie się pogłębiła i potrzebuje stałej opieki.

Daria z Warszawy przenosi się do swojej rodzinnej, małej miejscowości, gdzie podczas samotnego spaceru spotyka kolegę ze szkolnych lat Pawła, który kiedyś się w niej podkochiwał .Chłopak prowadzi warsztat samochodowy i mieszka w sąsiedztwie jej dziadka, a dokładnie tuż za rzeką. Zaczynają ich łączyć wspomnienia, rozmowy, z każdym dniem stają się sobie bliżsi. Czy Daria zakończy swój nieudany związek i otworzy swoje serce na prawdziwą miłość? Jednak każdy kolejny dzień przynosi nowe zmartwienia, Daria jest zaniepokojona pogarszającym się stanem dziadka, a z firmy Pawła zaczynają znikać pieniądze.

„Zawsze będę cię kochać” to powieść o wyjątkowej miłości, która potrafi przetrwać upływ czasu i zwycięża przeciwności losu, o więziach rodzinnych i przemijaniu.

Książka wchodzi w skład „serii z domkami” – to dziesiąta i jednocześnie ostatnia z części. Powieści serii można czytać odrębnie, każda z nich gwarantuje sporą dozę wzruszeń.

 

Anna Bochnak

 



Tomasz Grzywaczewski „Wymazana granica. Śladami II Rzeczypospolitej”

Nie jest to książka dla każdego. Nie czyta się jej jednym tchem. Raczej powraca się do kolejnego reportażu, gdy ma się nastrój na wspomnienia, rozważanie ulotności ludzi i zdarzeń. Przytoczone przez autora opowieści są ważnym zapisem tej regionalnej historii, o której nie chcą czasem pamiętać nawet mieszkający tam obecnie, najczęściej napływowi osiedleńcy. Myślę, że pozycja ta jest godna polecenia przed sezonem turystycznym, gdy wybieramy się do Wielkopolski, na Pomorze czy Mazury. Załączona mapka wskazuje niewielkie miejscowości, będące nośnikami ciekawych lokalnych dziejów. Poznajemy konkretne postacie, a nawet budynki będące świadkami wydarzeń, wraz z opisem jak wyglądają obecnie. Szereg opowieści, nie te z kart podręczników, składają się na autentyczną naszą historię, w dużej części zapomnianą. Relacje zwykłych ludzi niosą ogromny ładunek emocjonalny. I tych z pogranicza północnego, zachodniego i południowo zachodniego, z goryczą, że dla Polaków zostali Niemcami a dla Niemców Polakami. Ciekawe, a dla nas dalekie są problemy polsko – czeskie. Natomiast bliskie i dobrze czujemy ich dramaturgię – przesiedlenia i wywózki Bojków i Łemków. W wędrówkach w przestrzeni i czasie, o dziwo ludzie dobrze wspominają czas zaborów. Nie tylko cała ściana wschodnia, będąca na pograniczu rządów bolszewickich, a potem już w ich państwie, jak najgorzej mówi o metodach działań rosyjskich. Podobne przerażenie wzbudzają wspomnienia ofensywy radzieckiej pod koniec II wojny i po niej, przy wszystkich pozostałych granicach. A my teraz wiemy, że nic się u Rosjan nie zmieniło do dziś. Ciekawe są słowa rozmówcy z terenu Białorusi: „My Polaków naprawdę szczerze i bezinteresownie lubimy, chyba jako jedyny ze środkowoeuropejskich narodów. Nie mamy historycznych zaszłości. Przede wszystkim jesteście jednak naszym ziszczonym marzeniem. Patrzymy przez naszą zachodnią granicę i mówimy sobie. O cholera, im się naprawdę udało. Czyli można wyrwać się z zaklętego kręgu wschodniej bylejakości, niewolnictwa i stać się częścią cywilizowanego świata „.

Joanna Banach



Klaudia Bianek „Jeśli tylko Ty”

Książka posiada delikatną okładkę, piękną w swojej prostocie, która może zmylić czytelnika sugerując, że spotka się z sielską powieścią obyczajową czy romansem. „Jeśli tylko Ty” to przejmująca, pełna bólu, jednak cudowna historia, przykuwająca uwagę czytelnika już od pierwszych stron.

Agata jest młodą, ambitną dziennikarką piszącą do znanej gazety należącej do jej męża. Życie bohaterki nie było usłane różami, wychowywała się z ojcem alkoholikiem, który znęcał się psychicznie i fizycznie nad nią oraz jej matką. Podczas stażu związała się ze swoim szefem Robertem, który od początku ją uwodził. Dzięki jego pieniądzom polepszyła swoje życie i mogła odmienić los swojej matki. Agata tkwiła w związku, pomimo braku uczuć, nie potrafiła odejść od męża, gdyż wiedziała jak wiele mu zawdzięcza, sama była więźniem swoich decyzji. Pewnego razu dostała zlecenie na napisanie książki o człowieku skazanym za zabójstwo, który lada dzień wychodzi warunkowo z więzienia.

Kamil Przybora wiódł spokojne, zwyczajne życie. Po ukończeniu szkoły zawodowej otworzył wraz z kolegą firmę remontową. Pewnej nocy został oskarżony o morderstwo i aresztowany. Po szybkim procesie skazano go na 25 lat pozbawienia wolności za brutalne zabójstwo Joachima „Złotego Chłopca” – syna znanego i wpływowego polityka. Za dobre sprawowanie Kamil został warunkowo zwolniony z więzienia po 20 latach odsiadki. Nie chciał rozmawiać z dziennikarzami, rodzina się od niego odsunęła, a pomocną rękę wyciągnęła do niego jedynie sąsiadka z bloku.

Agata podejmuje próbę zbliżenia się do przestępcy, czy jej się to uda i czy ten wyjawi jej mroczne sekrety? Czy uda się udowodnić niewinność Kamila Przybory?

„Jeśli tylko Ty” to mądra i wciągająca lektura pokazująca ludzkie cierpienie spowodowane niesprawiedliwym osądem, stopniowe budowanie zaufania, rodzącą się przyjaźni i odzyskiwanie wiary w drugiego człowieka.

Anna Bochnak



Ałbena Grabowska „Doktor Bogumił”

Ałbena Grabowska pisze tak świetnie, że ma się ochotę przeczytać książkę jednym tchem. Fabuła jest nietuzinkowa, oparta na znajomości ówczesnych stosunków międzyludzkich, akcja toczy się w połowie XIX wieku w Warszawie. O historii rodziny doktora Bogumiła opowiada wątek na poły obyczajowy, na poły sensacyjny, ale wartość poznawcza dotyczy medycyny i jej powolnych postępów. Dokonują się one dzięki uporowi różnych postaci europejskich lekarzy, których historyczne sylwetki przewijają się równolegle do akcji głównej. To czego się dowiadujemy o szpitalach sprzed 150 lat, zdumiewa a nawet przeraża. Autorka jest lekarzem i widać że pasjonuje ją historia medycyny.

Joanna Banach

 

 

 

 



Ewa Curie „Maria Curie”

Ewa jest Francuzką. A jednak zna świetnie język polski, zna naszą historię i przez lata rozmawiała z matką o jej życiu. Potem, już po śmierci Marii, w czasie podróży do Polski starała się dowiedzieć jak najwięcej od krewnych i przyjaciół rodziny. Obejrzała wszystkie ważne miejsca zawiązane z rodziną Skłodowskich, zdjęcia i dokumenty. Jednak aby napisać o młodości matki tak barwnie i obrazowo, trzeba wielkiego talentu. Książka ma trafić do świata nie znającego realiów Warszawy pod zaborem rosyjskim. Konieczne są więc wstawki historyczne, a nastrój tamtych trudnych lat, i dla nas przesłonięty wojnami XX wieku, odżywa i przypomina się nam  lektura „Syzyfowych prac”.

Pełne miłości ale i tragicznych wydarzeń dzieciństwo Marii, jednostajne lata szkolne i cudowny rok pomaturalny spędzony w zaprzyjaźnionych dworach autorka opisuje z takim uczuciem i wyrazistością, że trudno się od tej historii oderwać. Poznajemy niezwykłe postacie pana Skłodowskiego i siostry Bronisławy, dla której Mania zostanie nauczycielką domową, by ta mogła studiować medycynę. Zżyta bardzo ze swoją wspaniałą rodziną, poznaje teraz różnorodne domy w mieście i na wsi. Ukończywszy gimnazjum ze złotym medalem marzy o studiach… Długo, bo całe 8 lat od ukończenia szkoły przyjdzie jej czekać na wyjazd do Paryża. Żegna się z ukochanym ojcem, obiecując że wróci za kilka lat i już wtedy na zawsze zamieszkają razem.

Cztery lata spędzone na studiach, w pokoiku na 6 piętrze, gdy trzeba było zmierzyć się z chłodem i ubóstwem, dla niej były szczęściem bo zdobywała wiedzę. Późniejsze życie, małżeństwo, macierzyństwo i praca naukowa są już bardziej znane i częściej przedstawiane. Ewa pisze pięknie i wiarygodnie, nie podejrzewamy jej o fantazjowanie, przy całym cieple i barwności opisów stara się dokumentować wszystko listami, rodzinnymi fotografiami, relacjami bliskich. Ona przecież jest najbliższą matce osobą, kocha ją i podziwia, umie też opisać jej specyficzne nastawienie do wszelkich nagród i rozgłosu, jej skromność, pracowitość, oddanie nauce, miłość do Polski, równocześnie ciche i proste życie rodzinne z dwiema córkami. Opowieść kończy się wraz ze śmiercią Marii w 1934 roku.

Joanna Banach



Piotr Pawlukiewicz „Ty jesteś marką”

Książki ks. Piotra Pawlukiewicza w bardzo praktyczny sposób przybliżają i tłumaczą kwestie wiary i religii – od zawsze budzących zainteresowanie.

Piotr Pawlukiewicz – duchowny rzymskokatolicki, kaznodzieja, rekolekcjonista, autor książek o tematyce religijnej. Od 1992 r. był członkiem redakcji radiowej mszy św. przy bazylice Świętego Krzyża w Warszawie – głosił homilie podczas transmitowanej przez Polskie Radio mszy oraz cieszące się dużą popularnością kazania w warszawskim kościele św. Anny – Centralnym Ośrodku Duszpasterstwa Akademickiego.

Słowa księdza Piotra zapadają głęboko w serce, niepokoją, zmuszają do refleksji, do konfrontacji ze słowem Bożym. Książka „Ty jesteś marką” w swojej treści pobudza czytelnika do odpowiedzi na pytanie o wyznawane wartości, codzienne wybory identyfikujące nas jako jednostki, kreślące w nas obraz człowieka będącego swoistą marką pewnego światopoglądu. A wszystko to okraszone językiem humoru,  dowcipem  pozwalającym z dystansem przyjrzeć się sobie. Prostota przekazu zjednała autorowi liczne rzesze odbiorców.

Nie dane nam będzie już w bezpośrednim przekazie wysłuchać księdza (autor zmarł w 2020 r.), jednak zostało wiele publikacji w wersji pisanej i audio.

Teresa Grabowska



Monika Śliwińska Panny z „Wesela”

 Najkrótsza recenzja: wspaniała książka. Warto przeczytać, warto do niej wracać.

Powinna zachwycić polonistów, szczególnie nauczycieli którzy chcieliby ożywić omawianie z młodymi ludźmi „Wesela” Wyspiańskiego. Zainteresuje wszystkich humanistów, gdyż jest rzetelnym obrazem krakowskich okolic końca XIX, aż do połowy XX wieku. Zaopatrzona w cały aparat naukowy, z dokładnymi przypisami, obszerną bibliografią, także archiwalną, podaniem materiałów audio, źródeł fotografii, indeksu nazwisk, opatrzona licznymi ilustracjami.

Czytamy więc tekst wiarygodny, na temat często już poruszany, choćby w „Plotce o Weselu” Boya Żeleńskiego sprzed stu lat. Nie sugeruję, że książka przeznaczona jest dla wąskiej grupy odbiorców. Wręcz przeciwnie. Pisana z polotem, barwnie, wzbudza podziw trzymaniem się wyznaczonych celów, gdy przy bogactwie postaci, faktów, opisów, można by niepotrzebnie zboczyć w nieważne wątki. Znamy głównych bohaterów, Włodzimierza Tetmajera i Lucjana Rydla oraz ich rodziny. Tu one ożywają i pojawiają się we właściwym im sztafażu, widzimy jak ciekawe to były postacie i na gruncie rodzinnym, ale też społecznym. Nie spodziewaliśmy się jak trudne okazały się losy Anny Tetmajerowej. Kto bywa w Krakowie, z ciekawością odwiedzi po tej lekturze muzeum Rydlówkę, którego kustosz, Maria Rydlowa, zmarła w grudniu ubiegłego roku. Polecam odświeżenie sobie „Wesela” w słuchowisku we wspaniałej obsadzie.

Filmy https://www.bing.com/videos/search?q=wesele+audio+YouTube&view=detail&mid=2D7DB9A4014672F02A722D7DB9A4014672F02A72&FORM=VIRE&PC=HWMB

Joanna Banach



Jakub Małecki „Święto ognia”

Współczesna rodzina: ojciec i dwie córki.

Młodsza, Anastazja (Nastka) jest niepełnosprawna, ma porażenie mózgowe i umysł uwięziony w nieskoordynowanym ciele. Dni upływają jej na nauce, czytaniu, szperaniu w Internecie i ćwiczeniach rehabilitacyjnych. Uwielbia też przesiadywać w oknie i obserwować podwórze, gdzie czasem pojawia się chłopak, na widok którego jej serce przyspiesza,  oraz intrygująca sąsiadka, z czasem przyjaciółka. Każde wyjście z domu jest  dla Nastki jak małe święto, całą sobą chłonie wszystko: dźwięki, zapachy, hałasy, zdarzenia. Uwielbia wyprawy do księgarni, gdzie z namaszczeniem wybiera kolejne komiksy, których jest fanką.

Na co dzień Nastką opiekuje się ojciec: cichy, spokojny, z pozoru poukładany, zrównoważony człowiek, który zawodowo pracuje w domu i cały wolny czas poświęca córce. Czasami jednak potrzebuje odskoczni – wymyka się wtedy nocą z domu i w pustym cudzym mieszkaniu wspomina dawne życie z ukochaną żoną. Tęskni za nią tak bardzo, że żyje jakby w zawieszeniu pomiędzy tym co było, a tym, co jest teraz, rozdarty pomiędzy obowiązkiem a pragnieniem uwolnienia się od wszystkiego.

W pielęgnowaniu Nastki pomaga ojcu starsza córka, Łucja. Łucja jest tancerką baletową, piękną, zdolną, młodą kobietą. Większość czasu spędza na treningach i próbach w teatrze, a wolne chwile na przesiadywaniu z Nastką. Rozmawiają wtedy o życiu, o marzeniach, tęsknotach, a także o tajemnicy związanej ze zniknięciem matki. Z pozoru różne, są jednak do siebie bardzo podobne – obydwie zmagają się  z własnymi ciałami, aby je usprawnić. Są też jednakowo uparte w dążeniu do obranego celu: Nastka chce zdać maturę, a Łucja zatańczyć główną rolę  w przedstawieniu.

Zwykła, banalna historia. Proste, codzienne rzeczy. Zwyczajni ludzie. Wydawałoby się, że autor niczym nie zaskakuje. Nie dajmy się jednak zwieść. Małecki wypracował sobie własny, charakterystyczny sposób prowadzenia narracji. Te zwyczajne historie opisuje w subtelny i wrażliwy sposób, jego teksty są liryczne, niemal poetyckie. Potrafi czarować słowem. Doskonale opisuje zachłanność bohaterów na życie, sposób radzenia sobie z trudnościami, z codziennością, z przekraczaniem granic własnych możliwości. Powstają z tego kameralne, intymne historie z prostym przekazem, jak doceniać życie i cieszyć się z tego, co mamy.

Iwona Krawczyk



Ludwika Włodek „Pra. O rodzinie Iwaszkiewiczów”

Autorkę, prawnuczkę Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów dzieli od opisywanych wydarzeń sporo czasu, kilka pokoleń pełnych postaci, a jednak porusza się wśród nich swobodnie, wędrując tam i z powrotem przez ponad stulecie, po przestrzeni Ukrainy i Polski. Mityczny Kalnik odwiedza sama w 2008 roku. Brwinów i Podkowa Leśna są jej znane dobrze, bo ma własne wspomnienia z dzieciństwa na Stawisku. Ten dom to legenda, dziś muzeum poświęcone Iwaszkiewiczom. Pani Ludwika pisze o rodzinie spokojnie, bez wścibstwa czy plotkarstwa, odsłaniając jednak pewne tajemnice, choćby to, że jej ojciec był właściwie wychowywany przez dziadków, bo ich  córka Maria nie czuła powołania do macierzyństwa. Musiało to być trudne zarówno dla starszych już ludzi, jak i dla wnuków. Anna, żona Jarosława, była kobietą niezwykłej dobroci, szlachetności i wzniosłości, ale kompletnie oderwaną od rzeczywistości i spraw przyziemnych. Wrażliwa, delikatna, skupiona na sprawach duchowych, lecz bezradna wobec codzienności. Jarosław, postać wybitna w polskiej kulturze i wielokrotnie omawiana, a także z powodów czy to politycznych czy obyczajowych krytykowana, oprócz wad i słabości miał wielkie serce. Do stołu w Stawisku zasiadało często po kilkanaście, a podczas okupacji i więcej osób. Mieszkało tam jego rodzeństwo, liczni krewni i znajomi. Przygarnięte zostały dwie dziewczynki z Zamojszczyzny, uratowane z transportu do Niemiec. Jarosław wychował i wykształcił Wiesia Kępińskiego, odpowiadając na umieszczony w gazecie apel chłopca, by go ktoś przygarnął. Pisarz Marek Nowakowski opowiadał jak po wojnie na schodach kamienicy Związku Literatów ustawiał się rządek poetów w pocerowanych paltocikach i dziurawych butach. Przechodzący pan Jarosław wyjmował z kieszeni swoje prywatne pieniądze i wręczał każdemu banknot. Książka jest pełna opowiastek rodzinnych, jakie ma każdy dom. Drobnostki, śmiesznostki, zwierzęta, różne ciotki i pomoce domowe, sąsiedzi, postacie z kręgu kultury, wszystko z sercem opisane stwarza nastrój  z jednej strony zwykłych ludzkich spraw, z drugiej poszerza panoramę życia społecznego od końca XIX do końca XX wieku. Książka zaopatrzona w drzewa genealogiczne Iwaszkiewiczów, Szymanowskich, Lilpopów i Włodków, w indeks nazwisk i spis ilustracji.

Joanna Banach



Alicja Sinicka „Uwikłana”

Główna bohaterka Zuzanna Wilk to dwudziestodwuletnia poetka, która uwielbia pisać wiersze na starej maszynie do pisania, po czym publikuje je na swoim Instagramowym koncie. Zuza wraz z siostrą Zosią wychowana została przez adopcyjnych rodziców, którzy stworzyli im spokojny dom. Jednak po ich śmierci i tajemniczym zaginięciu siostry wszystko się zmienia. Zosia zaginęła w czasie nielegalnej, mocno zakrapianej imprezy w środku lasu. Zuzę dręczą wyrzuty sumienia, w głowie ma wiele pytań bez odpowiedzi. Chcąc odetchnąć postanawia przeprowadzić się do domu swojego chłopaka, który położony jest w środku lasu. Jednak czy tam odnajdzie upragniony spokój? Senne koszmary, tajemnicze wizje, znikające posty na Instagramie, w których ktoś oskarża Zuzę o śmierć siostry. Czy ktoś ją prześladuje? Może to początki choroby? Autorka umiejętnie buduje napięcie, czytelnik do końca nie jest pewien czy bohaterka popada w obłęd, czy ktoś działa przeciwko niej, a może to właśnie ona zabiła siostrę?

„Uwikłana” to wciągający i trzymający w napięciu thriller psychologiczny. Autorka doskonale wprowadza czytelnia w mroczny i tajemniczy klimat. Książkę czyta się jednym tchem.

Anna Bochnak

 



Kira Gałczyńska „Srebrna Natalia”

Bardzo osobista, pięknie napisana książka o matce autorki. Widzimy kochającą się rodzinę rosyjską, którą wielka historia przywiodła na polskie ziemie . Dziadek Natalii, carski urzędnik, naczelnik powiatu kaliskiego, zachował się w dobrej pamięci miejscowych, popierał nawet antycarskie wydarzenia z 1905 r. Jego córka, matka Natalii, poślubiła w kaliskiej cerkwi wojskowego o nazwisku Awaliszwili. Nietuzinkowa  jest  postać ojca Natalii, walczącego na frontach I wojny najpierw w białej, potem czerwonej armii, który okazał się być spadkobiercą książęcego gruzińskiego rodu. Te historie rozwinie pięknie autorka, stają się fascynujące pod jej piórem. Natalia, urodzona w 1908 roku, z Kalisza przyjechała na studia do Warszawy i tam poznała Gałczyńskiego. Wielka romantyczna miłość, czarodziejski, jak mówiono ślub i potem niełatwa rzeczywistość.

Dramatyczny okres II wojny i okupacji, gdy Gałczyńska została sama z matką i z córką, to bieda, ciężkie choroby i wreszcie ostateczna próba miłości do męża, który zjawił się po wyzwoleniu, ale w towarzystwie innej kobiety… Wielkie wybaczenie i okres krakowski, gdzie jeżdżą „zaczarowane dorożki”, pełno jest spotkań z ludźmi, teatrów, koncertów i oczywiście wierszy. Początek lat 50-tych jest bardzo trudny, gdy mąż choruje i jest zwalczany politycznie. Ucieczką staje się leśniczówka Pranie, tam przeżywają znów szczęśliwe chwile. Powstają  najwybitniejsze dzieła Konstantego, a Natalia zajmuje się przekładami z literatury rosyjskiej. Gdy poeta umiera w 1953 roku, Natalia staje się propagatorką poezji męża, do swojej śmierci w 1976 roku. Dodam moje osobiste zaskoczenie przywołujące miłe wspomnienie z lat szkolnych. Miałam na własność książkę „Kasia i inne”, wielokrotnie czytaną . Okazuje się, że autorka, Anna Glińska, to Natalia Gałczyńska! Ta wiadomość to jakby wzruszające spotkanie po latach. Piękne rodzinne dzieje opowiedziane przez panią Kirę, są równocześnie opowieściami o polskiej kulturze XX wieku, o czasach, ludziach, przyjaźniach a także animozjach. Ilustrowane zdjęciami osób, dokumentów i listów.

Joanna Banach



Michael Crummey „Bez winy”

Bohaterami rozgrywającej się na przełomie XVIII i XIX wieku powieści  „Bez winy” są dwunastoletni Evered i dwa lata młodsza Ada, rodzeństwo żyjące wraz z rodzicami w odciętej od świata zatoczce na północnym wybrzeżu Nowej Fundlandii, gdzie panują mroźny klimat i bezwzględne prawa natury. Gdy pewnej zimy młodsza siostrzyczka i oboje rodzice umierają, dzieci zostają same. Kompletnie nie przygotowane do życia, ograniczone nikłym pojęciem o  świecie,  rok po roku próbują nadal prowadzić jedyne życie, jakie znają: uprawiają warzywa i łowią ryby, próbując robić zapasy na zimę, aby przetrwać. Ale to nie jedyne wyzwanie, z jakim będą się musieli zmierzyć, gdyż w okresie dorastania zaczyna budzić się między nimi całkowicie dla nich niezrozumiałe napięcie seksualne.

Jest to kolejna psychologiczna powieść wybitnego kanadyjskiego autora, która zostawia czytelnika wbitego w fotel. Michael Crummey po mistrzowsku opowiada o nieuchronności ludzkich losów, o beznadziei codziennego życia, o tym, jak trudno jest dorastać bez właściwych wzorców, o ludzkiej naturze, zmysłowości oraz grzechu. Przejmująco opisuje dojmującą samotność i cierpienie, a wszystko to dzieje się na tle surowego klimatu i pięknej, nieokiełznanej przyrody. Lektura książki nie będzie łatwa ze względu na potężny ładunek emocjonalny, który jej towarzyszy, ale tak jak w przypadku innych książek tego autora, na pewno warto.

Michael Crummey – Kanadyjski prozaik i poeta, nazywany Garcią Márquezem Północy. Autor m.in. powieści „Pobojowisko”, „Dostatek”, „Rzeka złodziei” i „Sweetland”. Pochodzi z Nowej Funlandii, której realia, historię i kulturę chętnie przybliża w swoich utworach.

Iwona Krawczyk

 



Marta Sztokfisz „Pani od obiadów. Lucyna Ćwierczakiewiczowa. Historia życia.”

Zawsze wiedziałam, że Ćwierczakiewiczowa to pani od obiadów. Teraz, mając w ręce jej biografię, zrobiłam małą ankietę z pytaniem o tę postać. Koleżanki orientują się kim była, a „365 obiadów za 5 zł” stoi nawet, jak się okazało, na półkach w dzisiejszych kuchniach, reprint wydano w 1985 r. Zdziwiłam się, zaczynając moją lekturę, że żyła ona w latach 1826-1901, jest to więc ewenement, że powszechnie pamięta się o kimś, kto urodził się 200 lat temu a nie jest wybitną postacią z dziedziny polityki czy kultury. Co urzeka dzisiejsze pokolenie w tych dawnych przepisach? Tajemniczość samych sformułowań i poleceń, obce miary i wagi, mało znane dziś produkty /bekasy i kwiczoły/, czy też tęsknota za elegancją na co dzień? Atmosfera która nie wróci, a która nawet by nam w rzeczywistości nie odpowiadała, ale działa na wyobraźnię? Pan domu po powrocie z pracy przebierający się „do obiadu”, zastawiony przez służącą stół, a na nim przykładowo : zupa „Nic” z marengami/bezami/ pieczeń huzarska z kartoflami, kurczęta z mizerią, kotlety cielęce bite z sosem szczawiowym, ciastka parzone z galaretą malinową. W kuchni oczywiście kucharka, a najlepiej dwie… I nie mówimy o dworach, ale o domach mieszczańskich. Bogactwo zasług pani Lucyny nie kończyło się na podsunięciu paniom domu propozycji kulinarnych i zachęceniu ich do osobistego doglądania pracy w kuchni. Zdrowe, przygotowane w higienicznych warunkach jedzenie, robienie przetworów zapełniających spiżarnię, dzielenie się przepisami, to jej główna misja. Poza tym ma na swoim koncie szereg innych wydawnictw, nowoczesnych na owe czasy. Poleca dbanie o siebie choćby przez hydropatię czyli wodolecznictwo, podaje metody prania kapeluszy, ubrań, czyszczenia tapicerki i złota, ma przepisy na własnoręczne wykonywanie kosmetyków. Proponuje kobietom możliwości zarobkowania, chwaląc publicznie panie, którym się to powiodło. Radzi zrezygnować z siedzącego trybu życia, a dzieci uczyć myć zęby. Wspiera ubogich i rodziny powstańców styczniowych. Przechodzi jednak do historii dzięki swoim słynnym obiadom. Kolejne tajemnice kulinarne poznaje najpierw w domu rodzinnym, słucha doświadczonych kucharek, dopytuje i zapisuje gdy jest gościem u kogoś, a w końcu bywa w salonach nie tylko Warszawy ale kilku stolic europejskich. Kobieta niezwykła, choć podobno znana z ciętego języka i władczego charakteru. Wywarła ogromny wpływ na polską kuchnię drugiej połowy XIX wieku, a w praktyce jej rady stosowano do okresu II wojny. Widzimy, że jej mit trwa do dziś.
Książkę czyta się z zainteresowaniem, w tło historyczne wplatane są fakty dotyczące rodziny, część akcji jest sfabularyzowana, co dodaje tekstowi lekkości. Ilustrowana ładnymi rycinami i starymi zdjęciami.
Joanna Banach

Pin It on Pinterest

Przejdź do treści